Bardzo dawno nie pisałam ale ten blog nie miał większego sensu jak mieszkaliśmy w Polsce.
U Natalki bardzo dużo się zmieniło, nie wiem jeszcze czy w jej rozumieniu na korzyść, a raczej w to wątpię, ale mam nadzieje że za jakiś czas i ona i my zmienimy zdanie.
Natalka zamieszkała w Rotterdamie, w swoim nowym domku, nowym pokoiku, i poszła do nowego przedszkola....
Pokoik ma bardzo podobny do tego jaki miała w "starym domku", jeszcze tylko marzy o niebieskich ścianach które na pewno pomalujemy jak tylko tata wróci z Singapuru.
Myślę że lubi nasz nowy domek i powoli już przestaje go porównywać ze starym.
Bardzo jednak tęskni za babcia i dziadkami, ciociami i wujkami, kuzynami i kolegami, bardzo często się pyta i mówi nam że ktoś nas dzisiaj odwiedzi (co oczywiście nie jest prawdą) , bardzo często wspomina też że ma jakąś zabawkę czy ubranko od kogoś i wtedy zaczyna się cała opowieść.
Poza tym strasznie tęskni za swoim przedszkolem i swoją ukochaną panią Anią, bardzo często ją wspomina, najczęściej przy okazji gdy pokazuje swojego Kubusia Puchatka, którego dostała na pożegnanie.
Nowe przedszkole Natalii okazało się raczej niewypałem, a może to mało powiedziane .....
Chcieliśmy bardzo żeby chodziła do holenderskiego przedszkola, żeby nauczyła się jak najszybciej holenderskiego, żeby była z dziećmi i myśleliśmy że to dobry pomysł.
Najpierw chodziłam tam z Natalką przez 2tyg. i nie była zachwycona, ale nie było też źle, i myślałam że jak ja zacznę pracę i mała zostanie sama to się rozkręci i będzie się jej podobało.
Pracowałam tylko tydzień i to na pół etatu żeby się przekonać że to przedszkole było beznadziejne.
Natalka przestała jeść, zwymiotowała tam ze strachu i kończyło się to wszystko tak, że leżała na dywanie ze swoją poduszką "mu" przez 6godz. i czekała aż wrócę. A jak wchodziłam to zaczynała tak płakać ze ja czegoś takiego jeszcze nie słyszałam i do wieczora ją uspakajaliśmy.
Czy za dużo zmian dla Natalki.... Na pewno tak !
Ale czy to też wina przedszkola ..... Również na pewno tak !
Panie które nie przytulają, dzieci które ciągle płaczą, jedzenie które wciskają na siłę 3 letniemu dziecku, nie było ani jednych zajęć plastycznych czy muzycznych w ciągu tego tygodnia i wiele wiele więcej :(
A przedszkole wygląda pięknie, jak z bajki, jak tam byłam też wszystko wyglądało o wiele lepiej, już nie wspominając o niby super wykształconych paniach i wspaniałych zabawkach i przyborach do zajęć, które i tak leżą tylko w szafie.
Mam nadzieję że mieliśmy pecha i że nie każde przedszkole w Holandii wygląda tak jak to do którego zapisaliśmy Natalkę.
A jeszcze najsmutniejsze w tym wszystkim było to że jak Natalia kładła się na dywanie, to rozkładała sobie taki mały dywanik zielony z drogami dla samochodów, taki sam jak miała w polskim przedszkolu, chyba strasznie tęskni :(
Z moich wniosków wynika jeszcze jedno, że dobre przedszkole to nie wnętrze, przestrzeń, zabawki, super sprzęt a super ciepłe, wesołe i pomysłowe panie. Bardzo tęsknimy za starym przedszkolem :(
Teraz wreszcie weselszy akcent, bo znaleźliśmy panią, która jest polką i ma dwie córeczki, która się teraz będzie opiekowała Natalką. Nasze pierwsze odczucia są bardzo pozytywne, zresztą małej też, bo byliśmy u nich w domu i Natalia się świetnie bawiła więc mam nadzieję że znaleźliśmy dobre rozwiązanie.
Pewnie czas pokaże ....
Najważniejsze żeby Natalka była szczęśliwa i żeby pokochała swój Nowy Świat :)
PS. Obiecuję częściej teraz pisać :) Wstawię też więcej nowych zdjęć. Marcin ma aparat a ja nie zgrałam ich z karty, ale się poprawię :)