poniedziałek, 31 sierpnia 2009

POŻEGNANIE SMOKA I "BUM BUM"


Ponieważ w zasadzie od 3 tygodni leje i bardzo mało jest ładnych chwil (bo już nawet nie godzin a na pewno nie dni) postanowiłam zrobić Natalce więcej atrakcji w domu. Miałam szczęście bo przechodziłam obok jedynego tutaj sklepu z zabawkami, a tam była akurat wielka wyprzedaż. Korzystając z okazji kupiłam Natalce kilka rzeczy, które wydawały mi się super fajne.
Pomyślałam że to doskonały moment żeby wytłumaczyć naszemu żuczkowi że dostanie fajna zabawkę jeśli wyrzuci swoje smoczki do śmietnika. Bez problemu Natalka wyrzuciła wszystkie swoje najukochańsze smoczki i dostała w nagrodę zestaw do golfa, który uwielbia i nazwała go BUM BUM.


Pierwsza popołudniowa drzemka była najtrudniejsza bo Natalia walczyła do 18-ej, zasnęła w końcu w wózku na siedząco a głowa opadła jej do przodu :)
Ale w nocy było o wiele łatwiej i przespała normalnie całą noc. Następne dwa dni były też zaskakująco łatwe, czasem płakała troszkę jak ją kładliśmy do łóżeczka, ale trwało to dosłownie moment i od razu zasypiała.
Jakiś czas temu zapytałam się Natalki co by chciała dostać jeśli pożegna się ze swoimi smoczkami a ona mi wytłumaczyła że hulajnogę. Więc w niedzielę, żeby ją nagrodzić dostała swój wymarzony prezent :)




Już minęło kilka dni że Natalka nie widziała smoczka. Śpi bez problemu, trochę wcześniej się tylko budzi, ale myślę że to też się unormuje. Najśmieszniejsze z tego wszystkiego jest to, że ledwo otwiera oczka i pierwsze co mówi to że ona chce BUM BUM. Bo BUM BUM to teraz i zestaw do golfa i hulajnoga. A jak się pytam co jej się śniło to mówi że też BUM BUM. A zawsze opowiadała że PUBUSIA (czyli Kubuś Puchatek).
BUM BUM jest teraz najważniejsze !!!
Nigdy bym nie pomyślała ze pożegnanie ze smoczkiem będzie takie łatwe.
Najważniejsze że się udało :)

STATEK MARCINA

Statek Marcina jest teraz na testach i pływa dookoła wyspy.


A to widok w nocy z naszego okna.

HALSNOY

Kilka dni temu weszliśmy na najwyższą górę na naszej wyspie, gdzie jest punkt widokowy i widać nasz domek :)




poniedziałek, 24 sierpnia 2009

WYCIECZKA W GÓRY


W niedzielę Marcin miał wolne i wybraliśmy się na wycieczkę w góry do Sundal.



Natalka chwilę chodziła po górach.





Potem jadła......................i jadła......................



Była też czasem zła i niezadowolona...



A czasem rozmarzona :)

niedziela, 23 sierpnia 2009

CO SIĘ STANIE JAK WSADZĘ SOBIE KUKURYDZĘ DO NOSA ?


Co się stanie jak sobie wsadzę kukurydzę do nosa? - pomyślała Natalka i bez wahania wcisnęła sobie ziarenko kukurydzy.
Był wielki ryk i również my się strasznie wystraszyliśmy bo kukurydza była głęboko i nie wyglądało to dobrze.
Chcieliśmy spróbować wyjąć jej to pęsetą ale tak strasznie płakała że na szczęście ziarenko samo wypadło.
Oby nigdy więcej!!!

sobota, 22 sierpnia 2009

STASZNE SĄ TE GRZYBY :)



Nie mamy fajnego zdjęcia z wycieczek na grzyby, bo Natalka boi się ich panicznie.
Śmieszna jest taka, ucieka od nich, ale jak je widzi to mówi cała zadowolona "am".
Także lubi jak my je zbieramy a ona uwielbia zbierać jagódki i maliny i chyba w tej chwili uważa że wycieczka do lasu znaczy wyprawę po jedzonko.

czwartek, 20 sierpnia 2009

W POSZUKIWANIU "PA PLASU"




Mieszkamy sobie tutaj na wyspie Halsony w malutkiej miejscowości Seabovik.
Jest tu jeden plac zabaw, ale bardzo stary i niebezpieczny, wystają gwoździe, szkło leży na ziemi itd. Ponieważ jednym z pierwszych słów jakie powiedziała Natalka było właśnie "pa plas" i uwielbia tam chodzić i może godzinami zjeżdżać, bujać się i kopać.
Wyruszyliśmy więc wczoraj na ekspedycję :) w poszukiwaniu "pa plasu".
Przejechaliśmy całą wyspę ze skutkiem raczej miernym. W jednym miejscu znaleźliśmy zjeżdżalnie i kilka grzybów i nic więcej. W drugim zaś, bardzo blisko pracy Marcina jest drugi plac, okrutnie zdemolowany, ale chociaż bardziej bezpieczny niż u nas.
Zastanawialiśmy się czemu w kraju tak prorodzinnym nie ma porządnych miejsc dla dzieci. Wynika to z tego że wszyscy mają domy z ogródkami gdzie mają swoje prywatne place zabaw. A że są narodem skandynawskim i bardziej zamkniętym więc wolą siedzieć u siebie i nie wychodzić na publiczne place zabaw.
Myślę że Natalka bardzo tęskni za swoimi "pa plasami" przed domem i na Helu.

środa, 19 sierpnia 2009

PODRÓŻ DO NOWEGO DOMKU



Nie mieliśmy łatwej podróży a szczególnie Natalka.
Biedactwo się rozchorowało na lotnisku w Oslo i tak wymiotowała że nie wiedzieliśmy co robić a ona nie wiedziała co się dzieje.
Potem w samolocie, busie i na promie wymiotowała chyba z osiem razy, płacząc przy tym i widać było że się bardzo źle ma :(
Na szczęście jak tylko wyszliśmy z promu było już o wiele lepiej.
Spodobał się jej nasz nowy domek i myślę że zaklimatyzowała się o wiele szybciej niż my.
Chyba tak to już jest z dziećmi :)